Wkrótce leśne poszycie zgęstniało,<br>pojawiły się krzaki wikliny. Graniczna rzeka.<br> Przypadli pod krzakiem, z płaszczy zrobili namiot, światło<br>latarki skierowali na mapę.<br> - tak, wszystko się zgadza - wyszeptał Wojciuch. - Las<br>kończy się, obok płynie rzeka - pokazał palcem. - A więc to<br>już granica!<br> Odczekali jeszcze chwilę, potem ostrożnie, na palcach,<br>cicho jak koty czające się na swą ofiarę, pokonywali zarośla.<br>Już byli na brzegu. Rzeka płynęła niezbyt szerokim korytem<br>i tu właśnie, kilkanaście metrów za zakrętem, jak im objaśnił<br>Słowak, była płytka. Ściągnęli buty i zsunęli się do wody. Szli<br>wolniutko u nurtem, nie wydając najlżejszego szmeru. Woda<br>sięgała im ledwie do kolan