Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
Trzeba było podejść złodzieja.
Bez żadnego jeszcze gotowego planu Hubert wszedł do świecącej paleniskiem kuźni i uchylił czapki.
Przy kowadle stał stary, tęgi człowiek w skórzanym fartuchu, a w głębi u paleniska młody, chudy chłopak trzymał żelazo w ogniu. Silny zapach węgla i rozgrzanego metalu panował w kuźni. Hubert zapytał kowala, czy nie mógłby mu zrobić na poczekaniu widełek do wioseł.
- Mają być na pięć centymetrów rozwarte.
- Czemu nie, paniczu. Mogę - powiedział kowal. - Stefek, weź do ognia cienką sztabkę.
Po czym wytarł ścierką zydel w głębi kuźni i poprosił Huberta, by usiadł.
Z początku rozmawiano o tym i owym, o deszczu
Trzeba było podejść złodzieja. <br>Bez żadnego jeszcze gotowego planu Hubert wszedł do świecącej paleniskiem kuźni i uchylił czapki. <br>Przy kowadle stał stary, tęgi człowiek w skórzanym fartuchu, a w głębi u paleniska młody, chudy chłopak trzymał żelazo w ogniu. Silny zapach węgla i rozgrzanego metalu panował w kuźni. Hubert zapytał kowala, czy nie mógłby mu zrobić na poczekaniu widełek do wioseł. <br>- Mają być na pięć centymetrów rozwarte. <br>- Czemu nie, paniczu. Mogę - powiedział kowal. - Stefek, weź do ognia cienką sztabkę. <br>Po czym wytarł ścierką zydel w głębi kuźni i poprosił Huberta, by usiadł. <br>Z początku rozmawiano o tym i owym, o deszczu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego