niezdrowym tumanie oszołomienia. Mimo wszystko spróbuję. W każdym razie jestem pełna dobrej woli, a to już zawsze coś. <br>Ta choroba przychodzi nie wiadomo kiedy i skąd. Aż dotąd normalne, raz bardziej, raz mniej jasne życie i nagle nic, jakby się wszystko straciło. Pomost z dotychczasową egzystencją zerwany. Depresja - kompletny psychiczny krach. To nadciąga niepostrzeżenie lecz nieodwołalnie jak czarna, naładowana grzmotami burzowa chmura. Powoli opada, zataczając coraz szersze kręgi. Zagarnia to, co napotyka po drodze i ładując swoją destrukcyjną siłą, wszystko przeinacza, niszczy, deformuje. <br>I to jest dobre porównanie z tym ładunkiem, napięciem. Wystarczy spojrzeć na człowieka cierpiącego na depresję, wygląda jak