krawiec siedział w kucki zgarbiony. Milczał. Dziewięcioletni Baruch powiedział:<br>- Wszyscy ludzie, którzy płaczą, mają w takim razie dymiące piece.<br>Na to krawiec pokiwał głową z zachytem, wyszeptał przez łzy:<br>- Cacaca...<br>Wtem drzwi rozwarły się z taką siłą, że na blasze podskoczył rondel, a w szafie brzękło szkło. To przyszedł brat krawca, elektrotechnik Izaak Gold. Duży, barczysty, w granatowej bluzie stanął na progu.<br>- Dobry wieczór - powiedział. Głos miał ochrypły, wilgotny.<br>Krawiec nie odpowiadał.<br>- Dobry wieczór - powtórzył elektrotechnik i słowa jego rozbrzmiały po mieszkaniu, a potem wyrwały się przez otwarte drzwi na ulicę.<br>- To dobrze, że znów przyszedłeś - wyszeptał krawiec i nie wstając