Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
iż nic dziwnego, że biedna jego żona uciekła od niego w popłochu. Kronika skandaliczna Nowego Depo była bogata i urozmaicona, dostarczała wciąż nowych podniet rozgadanym kobietom, które wieczorami zbierały się w gromadki po barakach i pytlowały do upojenia, iskając bieliznę.
- Uważają cię za arystokratę - powiedziała Zosia. - Tak wokół ciebie się kręcą, że może zrobisz dobry uczynek i podrasujesz którąś?
- Ach, Sonia, co z tego, że im się podobam, kiedy tobie nie bardzo.
- Skąd wiesz, co o tobie myślę?
- Widzę. Odczuwam na własnej skórze. Albo kpinki, albo obojętność. Taki jestem odrażający? Nie pozwolisz nawet się pocałować.

- Masz, całuj - powiedziała Zosia.
Fryderyk zaskoczony
iż nic dziwnego, że biedna jego żona uciekła od niego w popłochu. Kronika skandaliczna Nowego Depo była bogata i urozmaicona, dostarczała wciąż nowych podniet rozgadanym kobietom, które wieczorami zbierały się w gromadki po barakach i pytlowały do upojenia, iskając bieliznę. <br>- Uważają cię za arystokratę - powiedziała Zosia. - Tak wokół ciebie się kręcą, że może zrobisz dobry uczynek i podrasujesz którąś? <br>- Ach, Sonia, co z tego, że im się podobam, kiedy tobie nie bardzo. <br>- Skąd wiesz, co o tobie myślę? <br>- Widzę. Odczuwam na własnej skórze. Albo kpinki, albo obojętność. Taki jestem odrażający? Nie pozwolisz nawet się pocałować. <br><br>- Masz, całuj - powiedziała Zosia. <br>Fryderyk zaskoczony
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego