o wyniku badań wytrąciła mnie z całkiem innych nastrojów.<br> <page nr=184><br> Był to drugi dzień moich rozmyślań nad tym, dlaczego Helena nie<br>przyszła.<br> Leżałem, prawie nie ruszając się z łóżka, a kiedy uporczywe<br>zdenerwowanie wyganiało mnie na korytarz, krążyłem tam i z powrotem<br>nie odzywając się do nikogo.<br> Podobny w tym do kroci pacjentów, z których każdy skurczony we<br>dwoje obmacywał własny oścień w wątrobie.<br> Różne myśli, różne domniemania przychodziły mi do głowy, czasem<br>wręcz potworne: domniemania zaprzaństwa, zdrady, śmierci Heleny, przeto mało <br>prawdopodobne, natrętne jak zwidy-niewidy, choć prawie<br>nierealne.<br> Trzeba było się od nich oganiać, pędzić od siebie.<br> <page nr=185><br> Niedobre, wyczerpujące zajęcie