Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
tylko się nie grzebać..."
Wysoki Jaś, do którego telegrafista mówił służbowo: "Panie kapitanie", przyglądał się Zygmuntowi z kpiną w oczach.
"Jak Bozię, wygląda, jakby się bał" - zdumiewał się Jerzy zachowaniem kolegi. Ale przestraszył się dopiero, gdy zostali sami w korytarzu. Spoza zamkniętych drzwi pokoiku na górce wyraźnie dolatywały nerwowe sygnały krótkofalówki, drobne jak jęk rzeczy rozpaczającej całą swą martwą istotą.
- Dziś będą grać długo. Podają do Anglii całą listę rozstrzelanych mruknął Zygmunt.
Stali w oknie korytarza, wychodzącym na zalaną księżycem ulicę. Zygmunt był blady.
- Słuchaj - zaszeptał gwałtownie. - Obciach nie z tej ziemi! Była może szósta godzina... O której byliśmy już gotowi
tylko się nie grzebać..."<br>Wysoki Jaś, do którego telegrafista mówił służbowo: "Panie kapitanie", przyglądał się Zygmuntowi z kpiną w oczach.<br>"Jak Bozię, wygląda, jakby się bał" - zdumiewał się Jerzy zachowaniem kolegi. Ale przestraszył się dopiero, gdy zostali sami w korytarzu. Spoza zamkniętych drzwi pokoiku na górce wyraźnie dolatywały nerwowe sygnały krótkofalówki, drobne jak jęk rzeczy rozpaczającej całą swą martwą istotą.<br>- Dziś będą grać długo. Podają do Anglii całą listę rozstrzelanych mruknął Zygmunt.<br>&lt;page nr=131&gt; Stali w oknie korytarza, wychodzącym na zalaną księżycem ulicę. Zygmunt był blady.<br>- Słuchaj - zaszeptał gwałtownie. - Obciach nie z tej ziemi! Była może szósta godzina... O której byliśmy już gotowi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego