Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
ludzi, dom, świat. Były przecież tak blisko... Wiatr ucichł, schował się w ogonie młodego żubrzątka i pierwsze krople potu spadły na chodnik. Intensywniał zapach ziemi. Któraś z żubrzyc, przekrzywiwszy ciężki łeb, wydała z siebie donośny, przenikający całe niebo ryk, a reszta stada odpowiedziała cichszymi pomrukami, podobnymi bardziej do odgłosu łamania kry lodowej niż zwierzęcego głosu... Stado przysiadło nisko nad ziemią. Deszcz. Ciepły, oczyszczający. Zygmunt wychylił się mocniej, unosząc głowę wprost na strugi wody lejącej się z nieba - pragnął czym prędzej na nowo nauczyć się nieba, powietrza i chmur. Deszcz w oczach, we włosach, deszcz obmywający blizny, poranioną skórę. Balsam na obolałe
ludzi, dom, świat. Były przecież tak blisko... Wiatr ucichł, schował się w ogonie młodego żubrzątka i pierwsze krople potu spadły na chodnik. Intensywniał zapach ziemi. Któraś z żubrzyc, przekrzywiwszy ciężki łeb, wydała z siebie donośny, przenikający całe niebo ryk, a reszta stada odpowiedziała cichszymi pomrukami, podobnymi bardziej do odgłosu łamania kry lodowej niż zwierzęcego głosu... Stado przysiadło nisko nad ziemią. Deszcz. Ciepły, oczyszczający. Zygmunt wychylił się mocniej, unosząc głowę wprost na strugi wody lejącej się z nieba - pragnął czym prędzej na nowo nauczyć się nieba, powietrza i chmur. Deszcz w oczach, we włosach, deszcz obmywający blizny, poranioną skórę. Balsam na obolałe
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego