Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
go zetknął ze wspaniałą kobietą, pomyślał. Nie będzie dźwigał garbu goryczy. I wspomni tę chwilę, której tak się lękał. Przyniesie mu pociechę, gdy znajdzie się daleko, sam, na froncie. - Nie wyobrażasz sobie, Zosiu...
- Nie mów nic więcej! - przerwała ostro. Szli chwilę w milczeniu po stromym brzegu, gdy rzeką pomykały złomy kry niesione chyżym nurtem. - Nie pora rozwodzić się nad tym. Jeśli postanowiłeś, to nie zwlekaj, nie trzeba, to by było okropne.
- W takim razie wyruszę dzisiaj.
- Dzisiaj? - wyrwało się jej, zamilkła. Po chwili potrząsając głową, powiedziała: - Oczywiście. Tak będzie najlepiej... Spakuję ci węzełek na drogę.
- Zrób to. I wiesz, co? Poczekam
go zetknął ze wspaniałą kobietą, pomyślał. Nie będzie dźwigał garbu goryczy. I wspomni tę chwilę, której tak się lękał. Przyniesie mu pociechę, gdy znajdzie się daleko, sam, na froncie. - Nie wyobrażasz sobie, Zosiu...<br>- Nie mów nic więcej! - przerwała ostro. Szli chwilę w milczeniu po stromym brzegu, gdy rzeką pomykały złomy kry niesione chyżym nurtem. - Nie pora rozwodzić się nad tym. Jeśli postanowiłeś, to nie zwlekaj, nie trzeba, to by było okropne.<br>- W takim razie wyruszę dzisiaj.<br>- Dzisiaj? - wyrwało się jej, zamilkła. Po chwili potrząsając głową, powiedziała: - Oczywiście. Tak będzie najlepiej... Spakuję ci węzełek na drogę.<br>- Zrób to. I wiesz, co? Poczekam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego