się mapą kożucha.<br>Z daleka jak przez szklaną ścianę dolatywały go długie nocne rozmowy. Słowa, obciosane jak bloki, rosły, piętrzyły się jedno na drugim, za chwilę wyrastał już ku niebu strzelisty gmach. Wystarczy wyjść na słońce, zakasać rękawy, a z prawdziwego kamienia wzniosą go bez błędu, taki sam przestronny i krzepki.<br>Świat, jak źle skonstruowana maszyna, więcej niszczy, niż produkuje. Tak dalej niepodobna. Trzeba rozebrać wszystko aż do śrubek, co nieużyteczne odrzucić, rozebrawszy zmontować na nowo, na fest: Plany leżą gotowe, monterów świerzbią ręce, tylko stare, zardzewiałe żelastwo nie puszcza. Wrosło, pozrastało się w szwach tkanką rdzy - każdy gwint wypadnie odrywać