złotych) długi. Wystarczy, że 10 procent lokatorów nie płaci, a spółdzielnia traci płynność finansową. Za niepłacenie (centralne, śmieci itd.) są kary, czyli odsetki. Spłacanie odsetek to kolejne dziury w budżecie. Żeby załatać dziury, nie obejdzie się bez dodatkowego sięgania do kieszeni lokatorów. Czyli podwyżek. Kiedy trzeba więcej płacić, podnosi się krzyk, że winien zarząd spółdzielni. Źle gospodarują - niesie się wtedy po klatkach. Przypominają się nadzieje sprzed lat, kiedy spółdzielnia wyodrębniała się z wielkiej. Będziemy sami rządzić, mówiło się, wtedy zrobimy oszczędności na tym i na tamtym. A skoro były szanse na potanienie kosztów mieszkania, zainteresowanie też było duże. Na zebrania przychodziło