Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
szlochając. Nieskładną mową, strzępkami zdań opowiadał. Wiózł starców i staruszki. Obsiedli chmarą ostatnią furmankę z aułu. Furmanka była za ciężka. Pożar ich dopędził. Wszędzie ogień, ogień, ogień! Zdołał wyprząc konia i uciec, póki jeszcze był czas. "Skwierczą tam jak chude barany!" - zawołał z rozpaczą. Zdawało się, że z czeluści dobiega krzyk płonących żywcem. Jezus, Maryja!

Zebranych na brzegu ogarnął istny popłoch. Cisnęli wszystko i rzucili się do ucieczki. Kobiety, mężczyźni, dzieci. Cała gromada biegła przez step, byle dalej od pożaru, którego gorący powiew czuli na karku, byle dalej od śmierci w męczarniach. Mariuszek osłabł, upadł i zawodził. Stach wziął go na
szlochając. Nieskładną mową, strzępkami zdań opowiadał. Wiózł starców i staruszki. Obsiedli chmarą ostatnią furmankę z aułu. Furmanka była za ciężka. Pożar ich dopędził. Wszędzie ogień, ogień, ogień! Zdołał wyprząc konia i uciec, póki jeszcze był czas. "Skwierczą tam jak chude barany!" - zawołał z rozpaczą. Zdawało się, że z czeluści dobiega krzyk płonących żywcem. Jezus, Maryja!<br><br>Zebranych na brzegu ogarnął istny popłoch. Cisnęli wszystko i rzucili się do ucieczki. Kobiety, mężczyźni, dzieci. Cała gromada biegła przez step, byle dalej od pożaru, którego gorący powiew czuli na karku, byle dalej od śmierci w męczarniach. Mariuszek osłabł, upadł i zawodził. Stach wziął go na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego