i kona tak bez końca,<br>I oczom się wydaje, gdy na przyziemiu tkwi,<br>Czerwonym napomknieniem o mej zakrzepłej krwi.<br><br>Jestem przydrożną męką, kurzawą znojnej perci,<br>W stu bytach pogrążonym żebrakiem jednej śmierci,<br>Gdy zasłuchany w świata niepowściągliwy zew,<br>Konam na przekór sobie i żyję Bogu wbrew.<br><br>I jeno grób gościnny krzyk moich ust oniemia,<br>Bo wiem, że nikt nie będzie kochał mnie tak jak ziemia,<br>Co zawsze woła, nęci i wciąga mnie w swój cień,<br>I czeka na mój powrót jak na weselny dzień.</><br><br><br><div sex="m"><tit>ALCHEMIA ROŚLIN</><br>Dzień gorętszy od serca nie sprzyja marzeniu -<br>Ucieknijmy od słońca i uśnijmy w cieniu,<br><br>Będzie