Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
że odnajdę ją wieczorem i może przyniosę coś do jedzenia. Zobaczyłam jeszcze na zakręcie ich plecy. Babcia z trudem stąpała w za ciasnych pantoflach mamy, a mama potykała się na kamieniach bosymi stopami. Tak je zapamiętałam. Hajima, Erwinka, Hanele ani Miriamki już nie widziałam. Zasłoniły ich inne plecy.

Pamiętam potem krzyk, płacz i smaganie bata. Rozbierałyśmy się w wielkim pośpiechu. Mężczyźni w pasiakach kilkoma posunięciami maszynki zdejmowali włosy z naszych głów i wzgórków łonowych. Dosłownie w kilka sekund. Mężczyźni w mundurach wyrywali nam z uszu kolczyki, które się nie otwierały. Nie wiem, czy krzyczałam, czy - jak we śnie - nie mogłam wydobyć
że odnajdę ją wieczorem i może przyniosę coś do jedzenia. Zobaczyłam jeszcze na zakręcie ich plecy. Babcia z trudem stąpała w za ciasnych pantoflach mamy, a mama potykała się na kamieniach bosymi stopami. Tak je zapamiętałam. Hajima, Erwinka, Hanele ani Miriamki już nie widziałam. Zasłoniły ich inne plecy.<br><br>Pamiętam potem krzyk, płacz i smaganie bata. Rozbierałyśmy się w wielkim pośpiechu. Mężczyźni w pasiakach kilkoma posunięciami maszynki zdejmowali włosy z naszych głów i wzgórków łonowych. Dosłownie w kilka sekund. Mężczyźni w mundurach wyrywali nam z uszu kolczyki, które się nie otwierały. Nie wiem, czy krzyczałam, czy - jak we śnie - nie mogłam wydobyć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego