Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
Zygmunt.
- Chodź! - krzyknął tamten, ostro zniecierpliwiony.
Zygmunt przydeptał fajkę i ruszył za Północnym. Nad Zatorzem wybuchło szaleństwo burzy - deszcz lał jak z cebra, woda bębniła w rynnach, bulgotała w studzienkach, skwierczała na jezdni. Przechodząc obok bram i klatek schodowych, słyszeli zagłuszaną przez deszcz obecność nocnych ludzi - rozmowy przechodzące w krzyki, krzyki przechodzące w rozmowy. Nikt jednak nie wystawiał nosa w taką pogodę. Zbliżali się do ronda obok Świętego Józefa. Północny zerkał co chwilę na zegarek, ponaglał, widać się gdzieś śpieszył. Zygmunt dotrzymywał mu kroku i nie miał żadnych konkretnych oczekiwań. Jeśli rzeczywiście nieznajomy był Północnym, postanowił pójść za nim na koniec
Zygmunt.<br>- Chodź! - krzyknął tamten, ostro zniecierpliwiony.<br>Zygmunt przydeptał fajkę i ruszył za Północnym. Nad Zatorzem wybuchło szaleństwo burzy - deszcz lał jak z cebra, woda bębniła w rynnach, bulgotała w studzienkach, skwierczała na jezdni. Przechodząc obok bram i klatek schodowych, słyszeli zagłuszaną przez deszcz obecność nocnych ludzi - rozmowy przechodzące w krzyki, krzyki przechodzące w rozmowy. Nikt jednak nie wystawiał nosa w taką pogodę. Zbliżali się do ronda obok Świętego Józefa. Północny zerkał co chwilę na zegarek, ponaglał, widać się gdzieś śpieszył. Zygmunt dotrzymywał mu kroku i nie miał żadnych konkretnych oczekiwań. Jeśli rzeczywiście nieznajomy był Północnym, postanowił pójść za nim na koniec
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego