Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
bioder, lecz tym skurczem mięśni u dołu brzucha, niecierpliwym i wytrwałym, podrzucałam go gwałtownie, ale on, przytrzymywany moimi nogami splecionymi na nim i rękoma na drgających pośladkach, nie osunął się, nie stoczył się na bok, trwał na mnie i we mnie tak długo, aż w niepowstrzymywanym już dreszczu wkroczyłam z krzykiem w spełnienie i wchłaniałam całą powierzchnią siebie, tam w środku, głęboko, to, czym tak hojnie już po raz wtóry mnie obdarowywał,
i nagle przelękłam się: to wszystko zdarzyło się we śnie podczas jednej z najkrótszych nocy w roku i może się już więcej nie powtórzyć, ale zdążyłam jeszcze, nim noc
bioder, lecz tym skurczem mięśni u dołu brzucha, niecierpliwym i wytrwałym, podrzucałam go gwałtownie, ale on, przytrzymywany moimi nogami splecionymi na nim i rękoma na drgających pośladkach, nie osunął się, nie stoczył się na bok, trwał na mnie i we mnie tak długo, aż w niepowstrzymywanym już dreszczu wkroczyłam z krzykiem w spełnienie i wchłaniałam całą powierzchnią siebie, tam w środku, głęboko, to, czym tak hojnie już po raz wtóry mnie obdarowywał,<br>i nagle przelękłam się: to wszystko zdarzyło się we śnie podczas jednej z najkrótszych nocy w roku i może się już więcej nie powtórzyć, ale zdążyłam jeszcze, nim noc
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego