Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
na nią, jak go ujeżdża niczym młodego konia, nienawykłego do siodła i jeźdźca, i do tych kłusów, i galopów, i cwałów...
a wkrótce zastąpiła ją druga, a inne przywierały do rąk Felka, siadały na nim, na twarzy, a on pod przymusem pieścił je palcami i językiem, póki z jękiem i krzykiem nie padały przy nim pokotem, a on tryumfował, wciąż napięty, niestrudzony, niezwyciężony, i ciągle nie miał dosyć,
ale nie docenił Tamary, która dosiadła go ponownie, wkrótce jednak opadła na wznak i pociągnęła go między swoje rozchylone nogi, i uniosła wysoko kolana, i zagarnęła go w siebie, w ten zdyszany, nienasycony
na nią, jak go ujeżdża niczym młodego konia, nienawykłego do siodła i jeźdźca, i do tych kłusów, i galopów, i cwałów...<br>a wkrótce zastąpiła ją druga, a inne przywierały do rąk Felka, siadały na nim, na twarzy, a on pod przymusem pieścił je palcami i językiem, póki z jękiem i krzykiem nie padały przy nim pokotem, a on tryumfował, wciąż napięty, niestrudzony, niezwyciężony, i ciągle nie miał dosyć,<br>ale nie docenił Tamary, która dosiadła go ponownie, wkrótce jednak opadła na wznak i pociągnęła go między swoje rozchylone nogi, i uniosła wysoko kolana, i zagarnęła go w siebie, w ten zdyszany, nienasycony
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego