odniosłaś wrażenie, że mówi to całkiem serio... Spojrzał na ciebie szybko, jakby odczytał te myśli, i zmrużył oczy. Czyżby w strachu, a może ku przestrodze, abyś nigdy nikomu nie powiedziała o swych podejrzeniach? Później przez kilka dni śniło ci się jego spojrzenie i budziłaś się w środku nocy z rozpaczliwym krzykiem.<br> F. siwiuteńki, a przecież trzymający się krzepko, cieszył się powszechną życzliwością. W naszym domu nazywano go mędrcem, naukowcem, filozofem. I podobno rzeczywiście był profesorem, chociaż nigdy nie określił ściśle dziedziny, którą się zajmował. Być może, trudno byłoby mu sformułować oczywistą i jednoznaczną definicję własnego zawodu, bo jak nazwać wprost tak