Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
tak przez chwilę sztywno, w milczeniu. Ręce splecione przyciskał do stolika, który nas dzielił. Nie wiedziałem, czy się namyśla, czy modli, czy przemaga. Ale chyba to ostatnie! Niewątpliwie on też najchętniej poszedłby sobie, nie przyzwyczajony do tego, by ktoś taki jak ja, przyjmowany w rozmównicy, oponował mu, i do tego krzykliwie, sarkastycznie. W pewnym momencie jego mała, kształtna głowa, siwa, ostrzyżona z niemiecka poruszyła się. Najpierw w prawo, potem w lewo. Pokręcił nią w ten sposób kilkakrotnie. Oddychał głęboko. - Nie, nie, nie - usłyszałem na koniec. - W takim nastroju nie godzi się panu przyjmować moich słów.
. Dotknąłem jego rąk, leżących na stole
tak przez chwilę sztywno, w milczeniu. Ręce splecione przyciskał do stolika, który nas dzielił. Nie wiedziałem, czy się namyśla, czy modli, czy przemaga. Ale chyba to ostatnie! Niewątpliwie on też najchętniej poszedłby sobie, nie przyzwyczajony do tego, by ktoś taki jak ja, przyjmowany w rozmównicy, oponował mu, i do tego krzykliwie, sarkastycznie. W pewnym momencie jego mała, kształtna głowa, siwa, ostrzyżona z niemiecka poruszyła się. Najpierw w prawo, potem w lewo. Pokręcił nią w ten sposób kilkakrotnie. Oddychał głęboko. &lt;page nr=136&gt; - Nie, nie, nie - usłyszałem na koniec. - W takim nastroju nie godzi się panu przyjmować moich słów.<br>. Dotknąłem jego rąk, leżących na stole
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego