zmienił się, jak większość w Ameryce, po prostu w wydział rosyjski, ale żeby polski i czeski (przynajmniej) były zawsze reprezentowane. Ściągnął Wacława Lednickiego, rusycystę, ale przecie Polaka, i ten wykładał obie literatury. Po odejściu Lednickiego na emeryturę Frank, jako chairman, dbał o zachowanie ustalonej już tradycji. Nie umiałbym powiedzieć, jak kształtował się jego pomysł co do mojej osoby. Pierwsze zaproszenie przyszło w 1959 roku, odpowiedziałem, że może w roku następnym, zresztą uzyskanie amerykańskiej wizy nie wydawało mi się prawdopodobne. Frank ponowił zaproszenie w 1960. Nie mam danych, żeby sądzić, że Lednicki typował mnie na swojego następcę. Nic a nic nas nie