każde miejsce, kształt, nawet zapach jest swój, bliski, znajomy. Jak dobrze! Lecz zaraz pojawił się smutek. Trzeba będzie stąd odejść, daleko, może już nigdy nie wrócić. Źle, źle, ech, Ziemio...<br>Nagle z boku coś zaszurało. Obrócił się gwałtownie.<br>Trzy duże psy biegły w jego stronę. Poznał je, gdy tylko ciemne kształty znalazły się dostatecznie blisko.<br>- Cicho - szepnął. - Cicho.<br>Zatrzymały się parę kroków od niego, sapiąc i pomrukując. Ogony chodziły radośnie.<br>- Witajcie - powiedział Magwer i zobaczył nagle, że psie ogony zamarły. Warczenie stało się głośniejsze, wargi podniosły się, odsłaniając kły.<br>- Co się stało? - spytał, nadając swemu głosowi spokojne brzmienie. - No, co jest