Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 400-401
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1981
a siądziemy nad brzegiem rzeki"... - i siadamy w sadzie księdza proboszcza.
Ksiądz proboszcz w Belsku kocha Pielgrzymkę. Karmi nas pięcioma rodzajami zup. Wkrótce danym nam będzie przekonać się, że to była ostatnia dobra zupa, później już tylko breja z pływającymi kulami zbitego proszku z torebek, przyrządzana przez męskich dyżurantów w kuchni polowej.
Mszy polowej w Belsku słuchamy w sadzie, gdzie kto siedzi, kto drzemie w popołudniowym słońcu. Księża chodzą między drzewami z Komunią w zakrętkach od termosów. Głos od ołtarza: "Kto jeszcze nie przyjął Ciała Pańskiego?". Las rąk: "Niech się kapłani przejdą w głąb, pod te grusze, i łamcie komunikaty na czworo
a siądziemy nad brzegiem rzeki"... - i siadamy w sadzie księdza proboszcza.<br>Ksiądz proboszcz w Belsku kocha Pielgrzymkę. Karmi nas pięcioma rodzajami zup. Wkrótce danym nam będzie przekonać się, że to była ostatnia dobra zupa, później już tylko breja z pływającymi kulami zbitego proszku z torebek, przyrządzana przez męskich &lt;orig&gt;dyżurantów&lt;/&gt; w kuchni polowej.<br>Mszy polowej w Belsku słuchamy w sadzie, gdzie kto siedzi, kto drzemie w popołudniowym słońcu. Księża chodzą między drzewami z Komunią w zakrętkach od termosów. Głos od ołtarza: "Kto jeszcze nie przyjął Ciała Pańskiego?". Las rąk: "Niech się kapłani przejdą w głąb, pod te grusze, i łamcie komunikaty na czworo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego