Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
garbus podniósł na nich wyblakłe oczy. Był to ten sam garbus, którego kiedyś widziała w przedsionku "Adrii" z karlicą.
- Był żołnierzyk, ale przetopiłem. Wszystko teraz przetapiam, co tylko jest z ołowiu, cynku lub cyny... Wszystko przetapiam.
Nawiedzony? Nieprzytomny? Pijany? Po narkotykach...? A przy tym zadowolony z siebie, bliski szczęścia.
- Potrzeba kul - bełkotał - wielu kul na wrogów. Kule są teraz ważniejsze od chleba. Kule są najważniejsze.
- Nie przesadzaj. - Dozorca patrzył na starucha z obrzydzeniem. - Bez żarcia nikt nie ma siły strzelać.
- Trzeba kul na Szwabów, trzeba kul na Ruskich, trzeba kul na Żydków, trzeba wielu kul - mamrotał staruch. - I ja te kule
garbus podniósł na nich wyblakłe oczy. Był to ten sam garbus, którego kiedyś widziała w przedsionku "Adrii" z karlicą.<br> - Był żołnierzyk, ale przetopiłem. Wszystko teraz przetapiam, co tylko jest z ołowiu, cynku lub cyny... Wszystko przetapiam.<br> Nawiedzony? Nieprzytomny? Pijany? Po narkotykach...? A przy tym zadowolony z siebie, bliski szczęścia.<br> - Potrzeba kul - bełkotał - wielu kul na wrogów. Kule są teraz ważniejsze od chleba. Kule są najważniejsze.<br> - Nie przesadzaj. - Dozorca patrzył na starucha z obrzydzeniem. - Bez żarcia nikt nie ma siły strzelać.<br> - Trzeba kul na Szwabów, trzeba kul na Ruskich, trzeba kul na Żydków, trzeba wielu kul - mamrotał staruch. - I ja te kule
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego