okazał się nagle przydatny, a co najdziwniejsze - dobrze zapamiętany. Opowiadała więc, jak doszło do potyczki, w której wzięli chyba udział ci z czołgów. Musieli rozbiec się w ostatniej chwili, było ich bardzo dużo. Pułkownik radziecki mówi, że jego podkomendni są rozdrażnieni, rozżaleni. W parku padł ich dowódca grupy. Oficera dosięgła kula Lotaryńczyka. Są żądni zemsty. Jeżeli we dworze skryli się żołnierze niemieccy, choćby jeden, choćby bez broni, pułkownik nie ręczy za bezpieczeństwo mieszkańców Malenia.<br> - Ależ oni na pewno muszą być tutaj! - zawołała Hania. - Wpadło ich kilku, pili mleko, ale tylko dwóch. Widziałam, jak przebiegali przez jadalnię do holu.<br>- Może wyszli do