Typ tekstu: Książka
Autor: Bocheński Jacek
Tytuł: Tabu
Rok: 1965
Gdzie jest Francja? - Diego wskazał palcem na ten łańcuch. Spytałam jeszcze: - Czy tam pójdziemy? - Tak - odpowiedział - tam pójdziemy.
Ale to jutro, a tej nocy chciałam tylko zostać z Diegiem i cieszyłam się, że wschodził księżyc jak ogromna głowa, krzyknęłam - popatrz, Diego! - bo chyba nigdy dotychczas nie widziałam takiej czerwonej, rozpłomienionej kuli, zdawało mi się to znakiem niebios. Już po ciemku, jedynie przy świetle księżyca, odszukaliśmy zejście do pieczary, rzeczywiście była wyraźna ścieżka i pieczara niczym budynek mieszkalny, musieli tam często bywać ludzie, znaleźliśmy naczynia, nóż i legowisko usłane z gałęzi nie bardzo jeszcze zwiędłych. Diego zaraz naciął świeżej kosodrzewiny, której mnóstwo
Gdzie jest Francja? - Diego wskazał palcem na ten łańcuch. Spytałam jeszcze: - Czy tam pójdziemy? - Tak - odpowiedział - tam pójdziemy.<br>Ale to jutro, a tej nocy chciałam tylko zostać z Diegiem i cieszyłam się, że wschodził księżyc jak ogromna głowa, krzyknęłam - popatrz, Diego! - bo chyba nigdy dotychczas nie widziałam takiej czerwonej, rozpłomienionej kuli, zdawało mi się to znakiem niebios. Już po ciemku, jedynie przy świetle księżyca, odszukaliśmy zejście do pieczary, rzeczywiście była wyraźna ścieżka i pieczara niczym budynek mieszkalny, musieli tam często bywać ludzie, znaleźliśmy naczynia, nóż i legowisko usłane z gałęzi nie bardzo jeszcze zwiędłych. Diego zaraz naciął świeżej kosodrzewiny, której mnóstwo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego