Słyszy spokojny głos Deptały:<br>Próżno ich wołasz! Te zakały<br>poszły już tam, gdzie wy pójdziecie,<br>bo sprawiedliwość jest na świecie<br>i choć myślałeś, żeś ją spętał,<br>ona powstaje nieugięta,<br>by cię dosięgnąć swoim mieczem -<br>przestań więc szumieć już, człowiecze!<br><br>Gdy mówi tak, jedyne oko<br>zaczyna błyszczeć mu złowrogo.<br>Szmaciak się kuli pod tym wzrokiem,<br>poci się, blednie, łypie w boki -<br>ach, może już nadchodzi odsiecz,<br>może Maczuga wnet tu dotrze<br>z swych dzielnych chłopców rotą śmiałą,<br>która porządek zrobi pałą!<br><br>Swych wiernych nie wypatruj zbirów! -<br>słyszy znów groźny głos Deptały -<br>Dzień sądu jest! Więc się te zuchy<br>do mysiej nory pochowały