przyszło kilkaset osób: sąsiedzi, przyjaciele, znajomi i ci, którzy uważali go za kogoś bliskiego.<br><q>- Jak przychodziła po niego <name type="org">SB</>, to uciekał przez okno, do parku i dalej tędy na <name type="place">Mierosławskiego</></> - pan <name type="person">Szczepan</> ruchem ręki pokazuje drogę ucieczki <name type="person">Jacka</> kilku znajomym, którzy przysiedli na ławce. <name type="person">Bogdan Tomaszewski</>, emeryt, poruszający się o kuli, był sąsiadem <name type="person">Kuronia</>.<br><q>- Nigdy nie wywyższał się, był wyczulony na ludzką biedę i bardzo bezpośredni. Gdy na <name type="place">placu Wilsona</>, no wie pani, tacy bez pracy, zaczepiali go i mówili mu: <name type="person">Jacek</>, poratuj, to dawał im 10 - 20 złotych, dodając tylko, by zamiast na wódkę wydali to na jedzenie.</><br><q>- Jak <name type="person">Kuroń