kolejny korytarzem, a Czikita wiernie za mną, gdy Milena wyszła nagle z pokoju i trzymając się framugi, niemo otworzyła usta; popsuta zabawka, zdezelowany zegar, który wyrzucił przed drzwi felerną kukułkę - o niewłaściwej porze i niezdolną do wydania głosu; uszkodzony chory ptak osuwał się ku podłodze w gasnących podfruwach, skrzydła ramion kuliły się. Zapaliłem w korytarzu światło i zobaczyłem, że jej usta są sine.<br>- Lenka! - krzyknąłem i tak, jak nauczono mnie postępować w przypadkach zadławień, podniosłem jej ręce wysoko do góry; ciało prężyło się i napinało w walce o oddech, a z płuc dobywały się krótkie świsty, niby koszmarny przekaz morsem.<br><br> - Kurwa