Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
kelnerkę. - Lusiu, proszę, dopisz do mojego rachunku, jutro ureguluję, do widzenia, dziękujemy. - Wyszli. Ossowiecki zapinał guziki jesionki. - Brr, obrzydliwy typ, kanalia, myślę o tym taperze, z Niemcami się zwąchał.
- Stańmy tu - Ossowiecki złapał Jassmonta za rękaw i pociągnął do bramy. Ogarnął ich cierpki zapach metalu, rdzewiejących puszek i poręczy, siny kurz, słoma, siano, całkiem jak na wsi. Ale za to nie wiało tutaj i nikt nie podsłuchiwał. - Panie Janie kochany. Wyroków boskich nie odmienimy, ale możemy się na nie przygotować. Niech pan zapamięta, może pan mieszkać w Warszawie do czterdziestego trzeciego, ale przed czterdziestym czwartym musi pan koniecznie ze stolicy wyjechać
kelnerkę. - Lusiu, proszę, dopisz do mojego rachunku, jutro ureguluję, do widzenia, dziękujemy. - Wyszli. Ossowiecki zapinał guziki jesionki. - Brr, obrzydliwy typ, kanalia, myślę o tym taperze, z Niemcami się zwąchał.<br>- Stańmy tu - Ossowiecki złapał Jassmonta za rękaw i pociągnął do bramy. Ogarnął ich cierpki zapach metalu, rdzewiejących puszek i poręczy, siny kurz, słoma, siano, całkiem jak na wsi. Ale za to nie wiało tutaj i nikt nie podsłuchiwał. - Panie Janie kochany. Wyroków boskich nie odmienimy, ale możemy się na nie przygotować. Niech pan zapamięta, może pan mieszkać w Warszawie do czterdziestego trzeciego, ale przed czterdziestym czwartym musi pan koniecznie ze stolicy wyjechać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego