Przewodnika takcie, noga w nogę, patrząc wprost przed siebie. Jakby nie zważając na to, że mają za sobą długie dni wędrówki. Jakby nie zwracając uwagi na mrowie gapiów, na gniewny pomruk przepływający przez tłum, na zaciskających pięści mężczyzn. Czuli, bo czuć musieli, nienawiść Dabory.<br>Twarze zmęczonych wojowników pokrył brud i kurz, tatuaże zdawały się wyblakłym i startym wojennym malunkiem. Ale Doron wiedział, że gdy przyjdzie czas, gdy gwardziści nasmarują twarze olejem i napną mięśnie, wtedy znaki Miasta Os znów zalśnią w blasku słońca i biada tym, którzy staną do walki przeciw Szerszeniom.<br>Za oddziałem biegły psy bojowe prowadzone przez swych pasterzy