Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
palcach. Usłyszał łoskot spadającej beczki. Wózek stał spokojnie, rozkraczony na kołach, celując dyszlem w niebo. "Jak zenitówka" - pomyślał Stacho na sekundę przedtem, zanim uderzenie w nos pozbawiło go przytomności. Ziemia uciekła spod drewnianych podeszew butów, upadł miękko niby gałgan. Z pękniętej beczki sączyło się szkło wodne, ciekło powoli rynsztokiem, zagarniając kurz i słomki.
Poprzez grubą ścianę zamroczenia dochodziły do świadomości Stacha krzykliwe głosy. Leżał w ciemnej dziurze, wysłanej czarnym futrem, i nie chciało mu się otwierać oczu. Otworzył je dopiero wówczas, kiedy poczuł, że ktoś podnosi go z ziemi.
I oto zobaczył, jak pan Maniuś, stojąc na czubkach swych lśniących pantofli
palcach. Usłyszał łoskot spadającej beczki. Wózek stał spokojnie, rozkraczony na kołach, celując dyszlem w niebo. "Jak zenitówka" - pomyślał Stacho na sekundę przedtem, zanim uderzenie w nos pozbawiło go przytomności. Ziemia uciekła spod drewnianych podeszew butów, upadł miękko niby gałgan. Z pękniętej beczki sączyło się szkło wodne, ciekło powoli rynsztokiem, zagarniając kurz i słomki.<br>Poprzez grubą ścianę zamroczenia dochodziły do świadomości Stacha krzykliwe głosy. Leżał w ciemnej dziurze, wysłanej czarnym futrem, i nie chciało mu się otwierać oczu. Otworzył je dopiero wówczas, kiedy poczuł, że ktoś podnosi go z ziemi.<br>I oto zobaczył, jak pan Maniuś, stojąc na czubkach swych lśniących pantofli
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego