gospodyni trafiła się oszczędna i cierpliwa, wożąc jajka z jarmarku na jarmark i ciułając grosz do grosza, można było kupić po kilku czy też kilkunastu latach jeszcze jedną krowę, drugiego konia, młynek do wiania zboża, a nawet pół morga.<br> Takie pole nazywało się "palcem wymacane", a jego właściciel "kmieciem spod kurzej pipki".<br> To, jak się rzekło, nie poszliśmy na rosół do Jaśkowych starych.<br> A gdy przeszliśmy rzekę i wydostaliśmy się z wikliny zasypanej śniegiem po uszy, okazało się, że tego rosołu nie ma ani u Jaśkowych ojców, ani w karczmie u Żyda, ani nigdzie w jego wsi.<br> Wszelako już wiedziałem, że