Śpiewali skargę byle jaką<br>I umierali jako tako...<br> Widziałem ich, słyszałem ich!...<br><br>Już ich nie widzę i nie słyszę -<br>Lubię trwającą po nich ciszę.<br> Widziałem ją, słyszałem ją!...</><br><div type="poem" sex="m"><tit>ANIOŁ</><br><br>Czemu leciał tak nisko ten anioł, ten duch,<br>Sięgający piersiami skoszonego siana?<br>Wiatr rozgarniał mu skrzydeł świeżący się puch,<br>A od kurzu miał ciemne, jak murzyn, kolana...<br><br>Włos jego - hartowana w niekochaniu miedź!<br>Oczy płoną, miłosnym nieskalane szałem!<br>Snem wezbrała mu w skrzydłach niewiadoma płeć,<br>Kiedy lecąc, sam siebie przemilczał swym ciałem...<br><br>Możem zbyt go zobaczył lub uwierzył zbyt,<br>Bo w niechętnej zadumie przystanął w pół drogi...<br>I znów w oczach mu