Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
jak teraz nie było widać dosłownie nic. Cała załoga siedziała pod pokładem, a było nas bez mała piętnastu chłopa, świętując czyjeś urodziny (w takiej pace, jeśli się doliczy jeszcze święta państwowe, wciąż jest jakaś okazja). Szturwał związano na siedem supłów pozostawiając "Jana", idącego pod pełnymi żaglami - nie bagatela 150 metrów kwadratowych żagla - jego własnemu rozumowi. Kubki nalewano do pełna i wychylano do dna, ochoczo emitując modny wówczas przebój "Przyjdzie na to czas". Mieliśmy tęgo w czubie i drąc się "Przyjdzie na to czas", nikt nie wiedział, o co właściwie idzie. Co jakiś moment - nie pamiętam już kto, ale musiał to być
jak teraz nie było widać dosłownie nic. Cała załoga siedziała pod pokładem, a było nas bez mała piętnastu chłopa, świętując czyjeś urodziny (w takiej pace, jeśli się doliczy jeszcze święta państwowe, wciąż jest jakaś okazja). Szturwał związano na siedem supłów pozostawiając "Jana", idącego pod pełnymi żaglami - nie bagatela 150 metrów kwadratowych żagla - jego własnemu rozumowi. Kubki nalewano do pełna i wychylano do dna, ochoczo emitując modny wówczas przebój "Przyjdzie na to czas". Mieliśmy tęgo w czubie i drąc się "Przyjdzie na to czas", nikt nie wiedział, o co właściwie idzie. Co jakiś moment - nie pamiętam już kto, ale musiał to być
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego