swoich dowódcach, którzy nosili cudzoziemskie nazwiska: Szmeyc i Navoni. Na Szmeyca wymyślał, a Navoniego chwalił. Jeżeli Bogumił znalazł się w pokoju w czasie tych opowiadań, wujowi zaczynało się nagle zdawać, że jest w obozie, i krzyczał na Bogumiła:<br>- Wynoś mi się zaraz do matki pod pierzynę, bo cię zbiję na kwaśne jabłko. Ja dzieci na rzeź prowadzić nie myślę!<br>By wytłumaczyć pani Barbarze przyczynę tego gniewu, Bogumił opowiedział jej potem, że po rozbiciu oddziału, w którym był razem z ojcem, i kiedy ojca następnie w domu aresztowano, on udał się z powrotem do partii i bił się wtedy razem z wujem