Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 4
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
mi przejażdżkę traktorem. Super! - pomyślałam. Siadłam i zupełnie zgłupiałam. Nigdy nie jeździłam traktorem, a oni tu do mnie z dołu krzyczą, że to bardzo łatwo. Nie chcąc głupio wypaść, uruchomiłam go i jak mną nie szarpnie! Pojechałam do przodu, starasowałam obejście, przewróciłam zagrodę i wpadłam do świń! Umknęły szybko głośno kwicząc, jedna niestety nie zdążyła.

Baśka, 24 lata: Po ciągłych spotkaniach gdzieś w mieście, zaprosiłam go wreszcie do domu. Odstroił się w jedwabne spodnie, kaszmirowy płaszcz, aż mnie zatkało. Przy pożegnaniu w przedpokoju potwornie śmierdzi kocim moczem! Rozglądam się - ani śladu kałuży. Pożegnaliśmy się czule, umówiliśmy się na następny dzień. I
mi przejażdżkę traktorem. Super! - pomyślałam. Siadłam i zupełnie zgłupiałam. Nigdy nie jeździłam traktorem, a oni tu do mnie z dołu krzyczą, że to bardzo łatwo. Nie chcąc głupio wypaść, uruchomiłam go i jak mną nie szarpnie! Pojechałam do przodu, starasowałam obejście, przewróciłam zagrodę i wpadłam do świń! Umknęły szybko głośno kwicząc, jedna niestety nie zdążyła.<br><br>Baśka, 24 lata: Po ciągłych spotkaniach gdzieś w mieście, zaprosiłam go wreszcie do domu. Odstroił się w jedwabne spodnie, kaszmirowy płaszcz, aż mnie zatkało. Przy pożegnaniu w przedpokoju potwornie śmierdzi kocim moczem! Rozglądam się - ani śladu kałuży. Pożegnaliśmy się czule, umówiliśmy się na następny dzień. I
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego