Typ tekstu: Książka
Autor: Musierowicz Małgorzata
Tytuł: Dziecko piątku
Rok: 1993
prawdopodobnie pedałował, Konrad pojedzie na bagażniku, czule obejmując Gburka w talii...
Śmiała się tak, jak już dawno, dawno, śmiać się jej nie zdarzyło. Babcia spojrzała na nią, unosząc czarne brwi, i też się zaśmiała na widok jej stanu.
- A gdzie maliny? - spytała.
Aurelii łzy wesołości pociekły po policzkach.
- W lesie! - kwiknęła. - Ihihi-hi... zostały w lesie! - padła babci w ramiona i obie aż się zatoczyły ze śmiechu.
Siedząc potem przy stole w pokoju, piły herbatę z cytryną i co na siebie spojrzały - chichotały na nowo. Wreszcie, po dobrej półgodzinie, usłyszały charakterystyczne piski oraz zgrzyty i obie, żwawe jak sarny, rzuciły się
prawdopodobnie pedałował, Konrad pojedzie na bagażniku, czule obejmując Gburka w talii...<br>Śmiała się tak, jak już dawno, dawno, śmiać się jej nie zdarzyło. Babcia spojrzała na nią, unosząc czarne brwi, i też się zaśmiała na widok jej stanu.<br>- A gdzie maliny? - spytała.<br>Aurelii łzy wesołości pociekły po policzkach.<br>- W lesie! - kwiknęła. - Ihihi-hi... zostały w lesie! - padła babci w ramiona i obie aż się zatoczyły ze śmiechu.<br>Siedząc potem przy stole w pokoju, piły herbatę z cytryną i co na siebie spojrzały - chichotały na nowo. Wreszcie, po dobrej półgodzinie, usłyszały charakterystyczne piski oraz zgrzyty i obie, żwawe jak sarny, rzuciły się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego