to dobre czy nie dobre trzeba zjeść. <br>W pewnym momencie, nie wiadomo skąd, pojawił się nagle mój małżonek. Do dziś nie wiem, kto go powiadomił, a najpewniej i wezwał. Sam blady z przerażenia, chyba mnie co do czegoś uspokajał. Potem poszedł. <br>Zaraz po jego wyjściu wlazła do pokoju taka biała kwoka, która z punktu mnie pouczyła, że teraz robimy dodo. Zabawna, tak się zwracamy do milusińskich, kiedy chcemy, aby poszły spać. Dobra, możemy się zdrzemnąć. <br>Za nic nie mogła sobie poradzić z moimi super-elastycznymi spodniami wypchanymi dodatkowo od tyłu kompresami na jakieś dobre ćwierć metra. A mnie jakoś nie chciało