jak wypłoszony ptaszek, a wiatr podchwycił go i potem pchał przez cały czas wzdłuż ulicy. Krawiec podniósł kołnierz podartej marynarki, przerażony, że może się łatwo zaziębić, "niczym robotnik w fabryce". "I tu, i tam gorąco, i tu, i tam przeciąg porównywał żałośnie - o przeziębienie bardzo łatwo, a wyzdrowieć to tylko łajdak potrafi."<br>Myśli te, powstające mechanicznie, nie zatrzymywały jego uwagi. Tak samo mechanicznie powtarzał: - Cacaca, cacaca, jaki to skandal.<br>Zmartwiony i przygnębiony wszedł na swoje podwórze, zobaczył dzieci siedzące na ganku i powiedział:<br>- Anielka i Boruch, podczas takiego wiatru trzeba siedzieć w domu, bo mogą pęknąć płucka i z gardła wtenczas