domu Ludwik Czajka. - Ja byłem akurat przy nowej chałupie, na dole. Wybierałem szambo. Słyszałem, że samochody jadą, bo niżej było widać, że się pali. Dopiero brat zawołał, że chałupa mi się pali. Chyba w dwie minuty przebiegłem dwa kilometry! Dopiero później przystanąłem, bo myślałem, że zawału dostanę. Gdy wyszedłem - sąsiedzi lali wodą po stajni. Dom się palił tak, że dymu było tyle, co z fajki. Sam ogień! W jednej chwili straciliśmy wszystko. Zostało nam tylko to, co mieliśmy na sobie...<br>- Ja jeszcze próbowałam coś uratować - dodaje żona Rozalia. - Gdy zaczęło się palić, jeszcze wbiegłam do domu, wyrzuciłam kołdry. Dzieci krzyczały, bym