Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
przejął. Odchrząknąłem. Maliński już mówił: Moja włoszczyzna nie całkiem doskonała - wyjaśnił, dlaczego zabiera głos on, a nie ja. Był to pretekst. A sama myśl słuszna. Bo ja bym nigdy nie umiał się zdobyć na takie ujęcie, krótkie, bez dłuższych wywodów podsumowujące sytuację. Wydało mi się ono zaraz na początku za lapidarne. Spróbowałem się wtrącić. Dodać jakiś szczegół. Lecz Maliński, tak jak Przed chwilą w poczekalni, osądził mnie na miejscu.
- Spokojnie - rzekł. - Ja już o tym księdzu wczoraj mówiłem.
Kiedy skończył, ksiądz Ducci powtórzył pod moim adresem swój charakterystyczny i dla jego podwładnego zaraźliwy ruch głowy i ręki: Przeszedł do pytań.
- Pański
przejął. Odchrząknąłem. Maliński już mówił: Moja włoszczyzna nie całkiem doskonała - wyjaśnił, dlaczego zabiera głos on, a nie ja. Był to pretekst. A sama myśl słuszna. Bo ja bym nigdy nie umiał się zdobyć na takie ujęcie, krótkie, bez dłuższych wywodów podsumowujące sytuację. Wydało mi się ono zaraz na początku za lapidarne. Spróbowałem się wtrącić. Dodać jakiś szczegół. Lecz Maliński, tak jak Przed chwilą w poczekalni, osądził mnie na miejscu.<br>- Spokojnie - rzekł. - Ja już o tym księdzu wczoraj mówiłem.<br>Kiedy skończył, ksiądz Ducci powtórzył pod moim adresem swój charakterystyczny i dla jego podwładnego zaraźliwy ruch głowy i ręki: Przeszedł do pytań.<br>- Pański
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego