Typ tekstu: Książka
Autor: Przybora Jeremi
Tytuł: Przymknięte oko opaczności
Rok: 1995
w latach 1935-1939, po wielkim przodku Joachimie, ostatnim polskim Chreptowiczu.
Na wieść o moim nadchodzącym wyjeździe do Szczors, "ojczym" oszalał z radości i w jej porywie podarował mi cenną dubeltówkę, chociaż na razie nie byłem myśliwym (nigdy nim zresztą nie zostałem) Macocha, dumna ze mnie, że "taki mały" (dwadzieścia lat ledwie), a już gotów na siebie zarabiać!, wyprawiła bankiet pożegnalny i tańce na moją cześć. Bardzo się udały.
Z niemałym strachem przed owym nieznanem, które czekało mnie u kresu podróży, wsiadałem mroźnego, styczniowego wieczoru do pośpiesznego Warszawa-Wilno Na stacji Lida miałem się przesiąść na osobowy do Nowojelni. Tam czekać
w latach 1935-1939, po wielkim przodku Joachimie, ostatnim polskim Chreptowiczu. <br> Na wieść o moim nadchodzącym wyjeździe do Szczors, "ojczym" oszalał z radości i w jej porywie podarował mi cenną dubeltówkę, chociaż na razie nie byłem myśliwym (nigdy nim zresztą nie zostałem) Macocha, dumna ze mnie, że "taki mały" (dwadzieścia lat ledwie), a już gotów na siebie zarabiać!, wyprawiła bankiet pożegnalny i tańce na moją cześć. Bardzo się udały.<br> Z niemałym strachem przed owym nieznanem, które czekało mnie u kresu podróży, wsiadałem mroźnego, styczniowego wieczoru do pośpiesznego Warszawa-Wilno Na stacji Lida miałem się przesiąść na osobowy do Nowojelni. Tam czekać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego