Kryształowe kieliszki z wódką od Baczewskiego drżą. Natchniona, gładko wygolona twarz herolda śmierci.<br> Oczy błyszczące, przejrzyste, przenikliwe.<br> Brwi gęste, namarszczone.<br> Nos orli, hetmański.<br> Usta wąskie, dumne, strzelają słowami.<br> - Czy może być coś piękniejszego niż oddać życie za ojczyznę, uczynić świadomą ofiarę ze swej młodości, by powstrzymać odwiecznego wroga.<br> - Przystąpcie do legionu nieśmiertelnych.<br> Jak ponuro patrzy znad kieliszka Witek.<br> - Czyż brakuje wam odwagi, by stać się żywą torpedą, żywą miną przeciwczołgową, żywą bombą zapalającą? - szepcze konfidencjonalnie agitator narodowego poświęcenia. - Zgłaszajcie się na stos ofiarny!<br> Iw już od kilkunastu minut stoi za filarem i słucha wywodów starszego pana, który pragnie być akuszerem bohaterów