Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
enklaw. W blokowiskach plemion nierzeźbieńczych, w dżunglach odwiecznych slumsów - mogli sobie poczynać tak bezczelnie, wchodzić w nie jako Armia, pacyfikować okolicę, oczyszczać z tubylców całe kwartały, obsadzać wszystkie miejsca potencjalnego zagrożenia. Tam ludzie byli poniekąd do tego przyzwyczajeni: czy policja, czy jurdy, czy gangi, czy wreszcie Król Necropolis i jego legiony - jednakie to żywioły. Chociaż Marina słusznie zauważyła, że dla komputerów sieci miejskiego dozoru płonęli na mapie metropolii niczym supernowa na niebie, ognista kometa ciągnąca za sobą długi ogon zniszczonych kamer.
Za Grobowcami było jednakże jeszcze gorzej. Ku zdumieniu Nicholasa pojawiły się patrole korporacji jurydycznych, najwyraźniej wezwane przez mieszkańców. Podjechały do
enklaw. W blokowiskach plemion &lt;orig&gt;nierzeźbieńczych&lt;/&gt;, w dżunglach odwiecznych slumsów - mogli sobie poczynać tak bezczelnie, wchodzić w nie jako Armia, pacyfikować okolicę, oczyszczać z tubylców całe kwartały, obsadzać wszystkie miejsca potencjalnego zagrożenia. Tam ludzie byli poniekąd do tego przyzwyczajeni: czy policja, czy &lt;orig&gt;jurdy&lt;/&gt;, czy gangi, czy wreszcie Król Necropolis i jego legiony - jednakie to żywioły. Chociaż Marina słusznie zauważyła, że dla komputerów sieci miejskiego dozoru płonęli na mapie metropolii niczym supernowa na niebie, ognista kometa ciągnąca za sobą długi ogon zniszczonych kamer. <br>Za Grobowcami było jednakże jeszcze gorzej. Ku zdumieniu Nicholasa pojawiły się patrole korporacji jurydycznych, najwyraźniej wezwane przez mieszkańców. Podjechały do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego