Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
było to przyjęte wśród kobiet na kontynencie.
Określić siedzibę Słonego jako dom, to może trochę za dużo. Były to po prostu pale wbite w grunt, przykryte strzechą z liści. Podłogę ułożono na konstrukcji z drągów w pewnej odległości od ziemi, by zabezpieczyć się przed wizytami rozmaitych nieprzyjemnych zwierzątek. Uginała się lekko pod ludzkim ciężarem i miałem przykre wrażenie, jakbym chodził po niepewnym podłożu zarośniętego torfowiska. Ściany w tym dziwnym domostwie nie istniały wcale. Zastępowały je uplecione z pręcików i włókien zasłony, które opuszczano lub zwijano w zależności od potrzeb. Mieszkańcy żyli, może nie pod gołym niebem, ale śmiało mogę napisać: "na
było to przyjęte wśród kobiet na kontynencie.<br>Określić siedzibę Słonego jako dom, to może trochę za dużo. Były to po prostu pale wbite w grunt, przykryte strzechą z liści. Podłogę ułożono na konstrukcji z drągów w pewnej odległości od ziemi, by zabezpieczyć się przed wizytami rozmaitych nieprzyjemnych zwierzątek. Uginała się lekko pod ludzkim ciężarem i miałem przykre wrażenie, jakbym chodził po niepewnym podłożu zarośniętego torfowiska. Ściany w tym dziwnym domostwie nie istniały wcale. Zastępowały je uplecione z pręcików i włókien zasłony, które opuszczano lub zwijano w zależności od potrzeb. Mieszkańcy żyli, może nie pod gołym niebem, ale śmiało mogę napisać: "na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego