Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
się w kącie i potrącanie przy każdym ruchu.
- Przepraszam - mruknęła, czując jego żebra pod łokciem. Potem posłała siedzącej naprzeciw kobiecie jeden z najłagodniejszych uśmiechów, jakie Kiernacki oglądał. - Może zgasimy światło?
Baśka pokręciła głową. Nos miała rudy od krwi: za często go wycierała. Teraz jednak nie płakała.
- Wszystko w porządku - zapewniła lekko chrapliwym głosem. - Nie przejmujcie się mną. Sama nie wiem, czemu ryczałam. Przecież już od dawna...
Kiernacki odczekał chwilę, po czym sięgnął w głąb niszy. Kiedy zatrzasnęli właz, Baśka po omacku odszukała latarkę, a potem lampę naftową, lecz niczego więcej nie ruszali. Kolejno wyjmował opakowane w brezent i folię przedmioty.
- Konserwy
się w kącie i potrącanie przy każdym ruchu.<br>- Przepraszam - mruknęła, czując jego żebra pod łokciem. Potem posłała siedzącej naprzeciw kobiecie jeden z najłagodniejszych uśmiechów, jakie Kiernacki oglądał. - Może zgasimy światło?<br>Baśka pokręciła głową. Nos miała rudy od krwi: za często go wycierała. Teraz jednak nie płakała.<br>- Wszystko w porządku - zapewniła lekko chrapliwym głosem. - Nie przejmujcie się mną. Sama nie wiem, czemu ryczałam. Przecież już od dawna...<br>Kiernacki odczekał chwilę, po czym sięgnął w głąb niszy. Kiedy zatrzasnęli właz, Baśka po omacku odszukała latarkę, a potem lampę naftową, lecz niczego więcej nie ruszali. Kolejno wyjmował opakowane w brezent i folię przedmioty.<br>- Konserwy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego