bardzo kudłaty, drugi wydłużony jak jamnik, a trzeci całkiem duży, czarny, i wszystkie maja śmieszne, wełniane kamizelki, tak samo dziurawe i zniszczone jak ubrania pani Greffer. Przychodzi tu z nimi codziennie, pieski kładą się pod stolikiem i śpią, a ona zamawia kawę, ale prawie jej nie pije, tylko drzemie sobie, lekko pochylona, i pewnie jej się śni mój Henryk.<br>Pani Greffer ma na imię Joanna i kiedyś przyjechała do Paryża z Austrii. Przyszła tu pewnego dnia wystrojona jak dama i od razu zakochała się w moim Henryku. Nie byłyśmy już takie młode, ale podobno razem wyglądałyśmy bardzo pięknie. Ona miała takie