niech no<br>Pan odwiedzi miasto Kielce,<br>Będę panu wdzięczy wielce,<br>Mam ja w Kielcach chorą wnuczkę,<br>Może znacie jaką sztuczkę,<br>Którą wnuczkę mą rozśmieszy,<br>Rozweseli i pocieszy.<br>Nie poskąpię wam nagrody,<br>Jestem pewien waszej zgody,<br>Już czekają samochody.<br>Odrzekł Tomek: - Bez wątpienia<br>Skorzystamy z zaproszenia!<br>Jedzie trupa gładką szosą,<br>Samochody lekko niosą.<br>W pierwszym siedzi wojewoda,<br>W drugim Tomek, a opodal<br>W trzecim reszta trupy jedzie -<br>Będą w Kielcach na obiedzie.<br>Bocianowi jest za ciasno,<br>Więc językiem tylko mlasnął<br>I wysunął dziób od razu<br>Niby strzałkę drogowskazu.<br>Kiedy dobrzy są szoferzy,<br>Wszystko idzie jak należy.<br>Przed mieszkanie wojewody<br>Zajechały samochody<br>I