Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
spłoszone konie, kątem oka, na trupa mężczyzny odzianego dostatnio.
Żandarm z Sonderdienstu, trzymający wraz z dwoma policjantami straż, pokrzykiwał. Przechodzili szybko, unosząc obraz ciała, leżącego bezwładnie jak garść gałganów, i głowy zasłoniętej strzępem papieru.
Został zabity w porze dnia bardzo wczesnej, kiedy z zajezdni ruszały pierwsze tramwaje, jadąc szybko i lekko pustymi ulicami...
Weszło na plac Budlak trzech mężczyzn. Kroki ich zaterkotały głośno.
Idąc wzdłuż rzędu kasztanowców zwolnili kroku i zamilkli.
- Czemu zwalniacie? Spóźnimy się - powiedział mężczyzna w gabardynowym płaszczu.
- O, mamy jeszcze sporo czasu - odpowiedział starszy z towarzyszących mu. Starał się zdanie wypowiedzieć jak najnaturalniej i dlatego zabrzmiało fałszywie i
spłoszone konie, kątem oka, na trupa mężczyzny odzianego dostatnio.<br>Żandarm z Sonderdienstu, trzymający wraz z dwoma policjantami straż, pokrzykiwał. Przechodzili szybko, unosząc obraz ciała, leżącego bezwładnie jak garść gałganów, i głowy zasłoniętej strzępem papieru.<br>Został zabity w porze dnia bardzo wczesnej, kiedy z zajezdni ruszały pierwsze tramwaje, jadąc szybko i lekko pustymi ulicami...<br>Weszło na plac Budlak trzech mężczyzn. Kroki ich zaterkotały głośno.<br>Idąc wzdłuż rzędu kasztanowców zwolnili kroku i zamilkli.<br>- Czemu zwalniacie? Spóźnimy się - powiedział mężczyzna w gabardynowym płaszczu.<br>- O, mamy jeszcze sporo czasu - odpowiedział starszy z towarzyszących mu. Starał się zdanie wypowiedzieć jak najnaturalniej i dlatego zabrzmiało fałszywie i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego