żeby się tu zatrzymać?<br> Zaskoczony taką, bądź co bądź w cywilizowanym świecie niespotykaną odzywką, zauważam Billa. Zamazana anglosaska jego mać. Wściekły. Ostatecznie skurwysyn widzi, że przyszedłem sam, że jestem zlany kompletnie. Mógł chociaż zacząć od dzień dobry, drań mętny.<br> Oczywiście, nie stanowiłoby dla mnie problemu zmieszanie go z błotem, ale lepsza połowa triumfuje. Przypominam sam sobie, że Bill "zafundował" mi lunch, że szczegółowo i usilnie wyjaśniał, iż nie ma mowy, abym znalazł pracę w bazie lub miejsce na zacumowanie "Nord" na zimę. Kanalia.<br> - Hi, Bill! - wołam więc przyjaźnie. - Mam zezwolenie na trzy dni, tyle tylko mi potrzeba, aby przygotować tę łupinę do